Wczoraj minęły trzy tygodnie odkąd Gacuś trafił pod mój
dach. W tym czasie było tyle wrażeń, że wydaje mi się jakby minęło ze dwa miesiące. A maluch tak się wpasował do naszej rodziny jakby się tu urodził.
Czas na podsumowanie wrażeń całej naszej czwórki. Okazało się, że moje wszystkie
lęki i niepewności, o których mogliście
przeczytać tutaj, okazały się zupełnie bezzasadne. Pies powoli przyzwyczaił się
do nowego szkraba i przestał się nim tak ekscytować. A Lucek, początkowo lekko
zdystansowany pokochał tego malucha tak mocno jak ja.
Gacek, w czasie tych trzech tygodni, przybrał na wadze pół
kilo i waży teraz 1,7kg. Od kiedy wyszedł w sypialni na salony tak sobie upodobał luckową miskę, że w ogóle przestał jeść swoje jedzenie... Teraz mieszam jednemu i
drugiemu trochę karmy dla kociaków i trochę dla dorosłych kotów, żeby Lucek nie musiał
czekać na swoją kolejkę do miski…
Mały, ponieważ całą swoją energię spala w zabawach z Luckiem nie ma ochoty rozrabiać ponad to (mam nadzieję, że nie wywołam wilka z lasu;)) co cieszy mnie niezmiernie, bo moje kwiatki pozostają jak dotąd bezpieczne. Nie licząc małej demolki w nocy wywołanej przez obydwa gagatki... ;)
Ponieważ nigdy nie miałam więcej niż jednego kota nowością są
dla mnie kocie zapasy! Kociaki z zapałem urządzają gonitwy po całym domu po
czym wpadają na kanapę i wzajemnie się podgryzają. W dzień ma to same zalety. Kiedy
Lucek był mały to ja byłam dla niego takim drugim kotem do treningów i od ciągłych
ataków miałam wiecznie podrapane ręce, dla Gacka jestem wyłącznie wygodną
poduszką na której można się zdrzemnąć. Małego absolutnie nie interesują moje
ręce jako obiekt do ataku a i Lucek przestał na mnie polować. Jednym słowem
same zalety posiadania dwóch kotów.
Wyjątkiem są wczesne ranki. Dla kotów to jest najlepsza pora na harce i
ja to rozumiem, ale powiedzcie czy koty muszą skakać po mnie?? W nocy zajmuję 2,8m² łóżka, pies
zajmuje nieduży fotel a dla kotów zostaje cała reszta mieszkania do biegania. A one co
robią? Biegają po mnie! Jak Lucio był mały jakoś to znosiłam, ale jak przebiega
teraz po mnie ponad 6kg to już jest mniej przyjemne;)
Kiedy Lucek był sam z
porannego biegania po łóżku wyrósł jak miał 4-5 miesięcy, ale boje się, że przy
dwóch kotach to nie skończy się tak prędko…
Odrobinkę te poranne gonitwy rekompensują mi widoki kiedy
koty wspólnie się myją.
No i widok śpiącego Gacka też mi wynagradza przerywany sen. Mogę
godzinami patrzeć na śpiącego kota dlatego nie mogę się powstrzymać przed
fotografowaniem Gacka, bo żaden kot nie śpi tak słodko jak mały kot! O czym możecie przekonać oglądając poniższe zdjęcia :)
Słodko tu u Ciebie oj słodko :-)
OdpowiedzUsuńAle cieszę się ,
że pomimo obaw wszystko tak pięknie się ułożyło.
Wiem co to znaczy jak 6 kg kota biega po Tobie oj wiem :-)))
Myślisz, że za słodko? Następnym razem muszę zrobic jakiś mroczny wpis! ;))
UsuńHah, zupełnie jakbym widział Mefisto i Morfeo! Szturchańce, zapasy, gonitwy ale i czasem pieszczoty. Te ostatnie jakoś u nas mniej - Twoje łobuzy bardziej się zakumplowali ze sobą.
OdpowiedzUsuńMyślę, że moi szybciej się zakumplowali, bo Gacuś jest malutki, Lucek też jest młodszy od Mefisto i Lucek nigdy nie mieszkał tylko ze mną. Od małego był z innymi zwierzaki. Ale myślę, że i u Ciebie tak będzie tylko trzeba na to więcej czasu :))
UsuńZobacz ile u Ciebie zmian, w tak krótkim, w stosunku do całego życia, czasie.
OdpowiedzUsuńCudownie tak patrzeć - bo podglądam cały czas tylko nie zawsze mogę się odezwać - jak przybywa Ci gromadki.
Wiem, jakie to cudowne uczucie jak maluch przybiera na wadze i widać jak "mężnieje" u Nas :)
Z Rudym to przerabiałam :)
Cieszę się z Tobą :)
Pozdrawiam Cię z Gromadką :)))
O tak, to wspaniałe uczucie patrzeć jak kotek dorasta na naszych oczach i staję się dorosłym kocurem!:))
UsuńRównież pozdrawiamy:))
Nastąpiło idealne dokocenie:) To jest dla mnie coś tak pięknego, że nie mogłam nawet marzyć o lepszym losie dla Gacusia, a z racji tego, co on przeszedł i ile razem czasu spędziliśmy, bardzo mi tym zależało. Dziękuję za te wieści i za wszystko!
OdpowiedzUsuńAnko, to ja dziękuję! Bo to dzięki Tobie trafił do mnie ten cudowny koteczek:)))
UsuńAle to prawda dokocenie nastąpiło idealne. Lepiej bym sobie nie wymarzyła :)
Znalazłam właśnie pod pierwszym postem o znalezionym kotku, kiedy wybieraliśmy imię dla niego komentarz:
Usuńanabell 22 paź 2012 09:29:00
Biedny maluszek. Jest bardzo urodziwy i mam nadzieję,że znajdzie dobry dom.
Skoro ma wieeelkie uszy to może Gacek?
Miłego, ;)
:))
Wiem, wiem. Stąd mój pomysł na to imię ;))
UsuńCo do kwiatków, to zależy od Egzemplarza :)
OdpowiedzUsuńMój pierwszy kwiatki szanował, Rudy pożegnał większość moich cudów wieloletnich :)
Mam nadzieję, że Gacek do tego pierwszego gatunku należy :)))))
Ja też mam taką nadzieję! Może będzie brał przykład z Lucka, który szanuje kwiatki ;))
UsuńNo, sielanka pelna geba!
OdpowiedzUsuńNie dosc, ze koty same w sobie sa pieknymi i dorodnymi egzemplarzami, to jeszcze tak wspaniale sie ze soba zaprzyjaznily. A i pan pies zaprzestal niezdrowej ekscytacji. Czyli rodzina w komplecie.
Nie masz pojęcia jak się cieszę z tej ich przyjaźni! :)) Cudownie jest patrzeć na te ich czułości:))
Usuńja też nie moge oderwać oczu jak mój paskudnik ma taka mordkę zaspaną:-) u ciebie na zdjęciach słodyczy jest cała beczka, ale jak sie piorą, to aż furczy! cudne Futra i świetne fotki:-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie ostrzegłam, żeby zjeśc przedtem coś gorzkiego, albo kawałek cytryny, żeby nie zemdliło od tej ilości słodyczy ;))
UsuńCzyli w każdym kocim domu to samo !!! Fajnie :-)))
OdpowiedzUsuńTak ma być ... szaleństwo, słodycz ....
Tylko te poranki i cięzki kot, hmmm znam to z autopsji :-(
Ale co tam, jest jak mówisz , za momencik sie zapomina, a kociaki przecież takie słodkie, cieplutkie, puchate i milusie są ... tylko miziac i całować :-)))
Pozdrówka i mizianki dla chłopaków :-))))
Ale żeby codziennie tak po mnie biegać? Raz w tygodniu by wystarczyło! ;))
UsuńTeż przesyłamy głaski dla Twoich kociuchów:))
Dziękujemy :-))))
UsuńJak kwiatków nie ruszają to się ciesz - niektórzy nie mają tak dobrze.
OdpowiedzUsuńMiłość wygląda na pełną już także nic tylko się cieszyć, pozy śpiące też słodziutkie, natomiast nie wiem jak to powiedzieć, ale moim po dziś dzień kilka razy w tygodniu zdarza się biegać po mnie w nocy - 9,5 i 6,5kg kota ^^ Ale jeszcze żyję :D
O matko, jakby biegało po mnie16 kg kotów, to chyba bym nie dała rady! ;))
UsuńMam nadzieję, że Gacek będzie małym kotkiem ;)
Przewspaniała sesja zdjęciowa!!!!!!Kociątka,słodkie....Pozdrowionka.Dla kotków głaski.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiamy:)
UsuńFantastyczna fotorelacja z udanego dokocenia :-) Oczywiście Gacek to sama słodycz :-)
OdpowiedzUsuńOj to prawda, Gacek to sama słodycz. Mam teraz dwa cukierki ;))
Usuńo rany...jak weszłam do Ciebie, to myślałam, że coś źle wcisnęłam:) Też fajny ten nowy wygląd.
OdpowiedzUsuńŚwietne foty! Moja kizia mizia przychodzi dopiero, jak słyszy, że już nie śpię i wtedy jest czas na łóżkowe mizianki:D
Pierwszy zestaw, trzecie foto (to gdzie Lucuś ma otwartą buzię) - Lucuś totalnie wyszedł jak puma:D
Buziaki i pogłaski dla maluszków:))
A ten nowy wygląd jest juz od trzech postów ;))
UsuńLucek jak podrósł to też mi nie przeszkadzał spąc. Mam nadzieję, że jak Gacek urośnie to się te poranne harce trochę uspokoją;))
Buziaki i głaski odwzajemniamy :))
Ale on rozkoszny :-) A Lucek mi zaimponował swoją otwartością i przyjaznym nastawieniem do malucha :-)
OdpowiedzUsuńJa też jestem z niego bardzo dumna, że w taki sposób powitał Gacka w domu :))
UsuńNo tak, obłędne kocie wygibasy! Gacek rozbraja tym swoim różowym nochalem. A na fotce, gdzie jest takie zagęszczenie łapek i jeszcze ogon, to jak on tam, kurka, leży? Nie umiałam rozszyfrować. :)
OdpowiedzUsuńSię cudownie zintegrowały, skarby. I te pieszczoty czarnuszka z białasem, ech! Wobec takich niewątpliwych przyjemności przetrzymasz, Kasiu, nadranne naloty na siebie, przetrzymasz. :)
Pozdrówka i pogłaski Wam.
JolkaM
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=356750847753477&set=a.252635858164977.54761.244316195663610&type=1&theater¬if_t=like
UsuńTutaj to zdjęcie jest w całości, Gacek bardzo często wyciąga do przodu tylne łapeczki ;)) Uwielbiam tą plątaninę łapek ;))
Nic innego mi nie pozostaje jak przetrzymać te naloty, bo nie miałabym serca zamykac przed nimi drzwi ;)
No wiesz, co za cudak! Złożył się jak... klamerka. :) Czasem nasz Bazyl kładzie się podobnie, ale nie wygląda to tak odjazdowo jak u takiego maluszka; takie tu splątanie łapek! :)
UsuńJ.
Super się bawią - sielanka :)
OdpowiedzUsuńOj sielanka:))
UsuńTy się ciesz, że do tych gonitw nie dołączył jeszcze Sam ;)). Moje "staruchy" już na szczęście w sypialni kurcgalopków nie urządzają (wolą schody albo ogród) ale mam co rano albo 20 kg kota na sobie albo 14 kg kota na sobie + pacanie aktualnie najostrzejszym pazurem w nos ;))
OdpowiedzUsuńCudnie się dogadały zwierzaki! :)
Pozdrawiam cieplutko
Olena
A ja w pierwszej chwili zastanawiałam się jakiego Ty masz kota, że waży 20kg i jest wielkości mojego psa! ;))
UsuńPozdrawiam również :))
W sumie taki jeden 20 kilowy to mi się marzył kiedyś - czarna pantera ;)))
UsuńMam 2 x 7 kg, 1 x 6 kg i 1 x 3,5 kg. Tyle, że ta najlżejsza kulturalnie rano czeka przed sypialnią. Ale wiadomo - kobieta ;))
Olena
Uwielbiam oglądać Twoje zdjęciowe relacje Twoich Przyjaciół:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdeczne:)
Ola
Cieszę się, że się podobają:)
UsuńPozdrawiam:)
Cieszę się bardzo, że Twój Gacek tak rośnie ładnie :) Mój frugo jest u mnie 5 miesięcy, a też tyle już nabroił i wymyślił, że wydaje mi się, iż mieszkamy razem o wiele dłużej :D Też był taki słodki gdy spał. Teraz wielkością już przypomina dorosłego kota i wygląda dostojniej podczas snu, ale nadal uwielbiam go wtedy obserwować :D
OdpowiedzUsuńPięknie wyszły Twoje kotki, kiedy się myją i w ogóle na każdym zdjęciu :D
Czekam na kolejne wpisy i foty.
Ozdrawiam :)
Jak miło czytać takie dobre wieści i oglądać takie słodkie fotki :-)
OdpowiedzUsuńGacuś słodziak pierwsza klasa :) u mnie gonitwa zaczyna się ok 23 ponieważ łóżko stoi na środku dużego pokoju często zdarza się że kot odbija się łapami od mojej głowy, M leży na plecach, więc skok na brzuch to norma i pędzą tak wariaty parapet w pokoju, łóżko, przedpokój, na stół w kuchni i z powrotem. Ostatnio zakończyło się to wielkim hukiem, stanęłam, załamałam ręce ojjj barszczyku nie będzie... westchnęłam i zabrałam się za sprzątanie roztrzaskanej w drobny mak butelki i czerwonego barszczu z całej kuchni. Ale i tak kocham te moje sierściuchy :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie piszesz o tych swoich kotach i zdjęcia są świetne... i znowu Ci trochę zazdroszczę, bo ja tak nie potrafię :( A zdjęcia robię komórką, gdyż nie mam cyfrówki, więc jakość ich bywa różna i nie zawsze nadają się do publikacji. Bardzo mi się podoba Twój blog i będę tu często zaglądać.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Ciebie i głaski dla całej Twojej zwierzęcej gromadki.