Dwa miesiące temu pisałam o tym jakim kocim destruktorem jest Gacek, który namiętnie wyżywa się na moich kwiatkach, o czym mogliście przeczytać
tutaj. Po przeniesieniu większości kwiatków na półkę do sypialni Gacek jakby odpuścił i zajął się innymi sprawami. Do czasu... W zeszły piątek zrzucił z półki moją ukochaną hoję compactę, którą wychowałam od małego a skubana rosła baaardzo powoli i prawie rok czekałam żeby wypuściła u mnie choć jeden dodatkowy listek. W końcu urosła piękna i dorodna a dziś wygląda jak bida z nędzą... ;)
Ale to spowodowało, że zebrałam się w sobie i pognałam do kwiaciarni po ziemię i wreszcie zasadziłam moim kotom trawę! Pomyślałam, że może jak Gacek będzie miał swoją zieleninę to odczepi się od mojej! A przynajmniej tych resztek, które z niej zostały.
Poza tym stwierdziłam, że może zrobi się choć trochę wiosennie kiedy trawa się zazieleni, jeśli nie za oknem to przynajmniej na moim parapecie...
Zielenina szybko zakiełkowała dlatego postanowiłam udostępnić kotom ich małe pastwisko.
Pierwszy zainteresował się nim Lucek.
Ale Gacek nie dał się prosić zbyt długo i szybko dołączył do brata.
W końcu u żłobu ostał się ino niestrudzony Gacek i pałaszował świeżą zieleninę z wielkim zapałem;)
A takie minki chłopaki stroili podczas wypasu na zielonej trawce:)
Co prawda teraz chodzę po mieszkaniu i zbieram z podłogi powyrywaną trawę, ale lepsze to niż zbieranie z podłogi moich kwiatków;)
***********
W ostatnich dniach, niestety zaniedbałam nieco komentowanie zaprzyjaźnionych blogów, ale jestem w ciągłym niedoczasie... Postaram się to nadrobić w najbliższych dniach:))