Dwa dni temu miałam z Samem śmieszną przygodę. W godzinach wczesno
popołudniowych wybraliśmy się na spacer po okolicznych osiedlowych uliczkach.
Spacer przebiegał dosyć spokojnie kiedy nagle drogę zastąpił nam bury kocur. Stanął jakieś 10-15 metrów od nas. Zatrzymałam
się na chwilę żeby kot zdążył uciec w bezpieczne miejsce, bo tak zazwyczaj
zachowują się podwórkowe koty. Po obydwu stronach stały zaparkowane samochody,
mnóstwo krzaków wokoło pomyślałam więc, że zaraz czmychnie czym prędzej żeby
schować za jakimś kołem. Ale nic bardziej mylnego, buras stanął na środku drogi
i zrobił koci grzbiet strosząc futro i ogon.
Pomyślałam sobie, że skoro nie boisz się nas to my też nie będziemy zbaczać
z naszej trasy i ruszyliśmy do przodu. Kot stał w miejscu przez chwilę po czym
ruszył na nas. Zatrzymał się tuż przed Samem nadal w pozycji koci grzbiet i
zaczął prychać. Aż nagle przysiadł na tylnych łapkach i zaczął okładać mojego psa po
pysku! Ja patrzyłam na tę sytuację zaskoczona, ale śmiałam się na głos bo ta
scena była jak z kreskówki. Pies również był tak zaskoczony, że nawet nie
drgnął. Bury zadał z pięć ciosów i spokojnie się oddalił w sobie tylko znanym
kierunku. Żałowałam, że nie miałam ze sobą telefonu żeby uwiecznić tę sytuację! Chociaż znając mnie pewnie nie pomyślałabym żeby go wyciągnąć na czas;))
A skoro już wstawiłam zdjęcie Gacka i Sama ilustrujące naszą podwórkową przygodę to przy Gacku pozostaniemy chwilkę. Fejsbukowcy już widzieli to zdjęcie, ale pozostałym muszę pokazac mojego ducha z lampy ;)) Uroczy prawda?
Pochwalę się jeszcze kilkoma nowymi wytworami, które wyprodukowałam wspólnie z moimi kotami:)
Cztery pary kolczyków.
Oraz kila zawieszek ;)
A na koniec zapominalskim przypominam, że jutro mija termin nadsyłania konkursowych prac!!! (KLIK)
Jeśli ktoś wysłał do mnie maila ze zgłoszeniem a ja mu nie odpowiedziałam to znaczy, że mail gdzieś zaginął, bo odpowiedziałam wszystkim! Proszę dać znać! :)))
To był wujek tych moich odważniaków :)))
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie miałaś aparatu!
Też myślę, że to mógł być jakiś krewny burych maluchów :)
UsuńNo to Samowi trafiła się podwórkowa przygoda,nie był pewnie zachwycony.
OdpowiedzUsuńŚwietne pomysły na kolczyki i zawieszki - czarny kot z muszką uroczy.
Pozdrawiam
Cieszę się, że Ci się podobają :)
UsuńA to Wam się odważniak trafił :) Szkoda, że nie miałaś telefonu. Piękne kolczyki. :)
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że ten odważniak nie skończy kiedyś marnie trafiając na mniej przyjaznego psa.
UsuńW Anglii jest takie powiedzenie że ciekawość zabiła kota. Myślę że dużo prawdy w nim jest. Tutaj na szczęście kot trafił na wyrozumiałego psa ;-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, miał chłopak szczęście, że trafił na Sama:)
Usuńooo, to kot miał szczęście, że trafił na sama.:)
OdpowiedzUsuńDokładnie Ewo:)
UsuńWłaśnie,właśnie - kot miał szczęście , ale mimo wszystko historia bardzo śmieszna.
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobają mi się zawieszki na ostatnim zdjęciu :)
Niestety nie biorę udziału w Konkursie - po prostu nie mam takiego zdjęcia które by się nadawało. Mam ich dużo , ale nie na temat :)
Szkoda, że nie bierzesz udziału w konkursie:(
UsuńZdjęcie z lampą przezabawne :)
OdpowiedzUsuńPrzygoda niesamowita :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy jak wypuścisz ducha z lampy to spełni Twoje trzy życzenia?? :D
Jedno spełnił: mam dwa fantastyczne koty żyjące w zgodzie :))
UsuńKoci chojrak, prawdziwy Pan na włościach ;D
OdpowiedzUsuńFajna historyjka z Samem. Ja doświadczam tego na co dzień z Mefisto - tyle że jako sytuacje odwrotne. Mój kocurek nie da sobie w ogon dmuchać: gdy jakiś pies (mały czy duży) zbytnio się spoufali to dostaje serię po nosie z kocich pazurów. Tyle, że Mefisto sam nie zaczepia psów. Natomiast jedna z miłości Mefisto, szara kotka z sąsiedniej posesji jest totalnie świrnięta: gdy zobaczy lub wyczuje psa sama do niego podbiega i gryzie go w ogon :)
OdpowiedzUsuńJa to się domyślam, że Mefisto to sprałby każdego psa. W końcu jego Pan też nie jest psolubny ;))
UsuńOj tam, od razu że nie jestem psolubny :) Naigrywamy się z Mefisto z tych kupolizów i tyle :)
Usuńhehe kociaczek wygląda jak duch w lampce:D fajna historyjka w ogóle:) Bardzo mi się podobają Twoje dzieła:P
OdpowiedzUsuńCałe szczęście to przyjazny duch i mnie nie straszy:)
UsuńA może to żbik był! Masz Dżina i się nic nie chwaliłaś?!:)
OdpowiedzUsuńNie chwaliłam się, bo go dopiero co odkrłyąm :)
UsuńW lampie trzymasz obcego??!!
OdpowiedzUsuńTen obcy pojawi się i znika ;)
UsuńAle to bez pazurów go okładał? Skoro się śmiałaś, a Sam nie zareagował? :). Dżin koci bardzo :D.
OdpowiedzUsuńŚmiałam się, bo to było tak abstrakcyjne zdarzenie, że nie mogłam inaczej zareagować. Sam był tak samo zaskoczony jak ja. A kot go leciutko zadrapał nad nosem w jednym miejscu. Wiesz, chodzę z psami na spacer ponad 20lat i koty zawsze uciekały na nasz widok;)
Usuń