piątek, 30 sierpnia 2013

hyc na umywalkę

Od kilku dni lekko niedomagała mi umywalka w łazience. Jej niedyspozycja związana była oczywiście z moimi koteczkami, które swoimi kłaczkami zatkały nieco odpływ. Cóż, zdarza się u każdego, że co jakiś czas trzeba przetkać, że tak się wyrażę, hmm... rurę ;)
 Dbając o bezpieczeństwo zwierzaków i o ekologię kiedy tylko mogę staram używać naturalnych środków czystości. A "najprostszym"  sposobem odetkania umywalki jest odkręcenie kolanka i wyczyszczenie rur. Tak też uczyniłam wczoraj. Odkręciłam, wyczyściłam, skręciłam, co już nie było takie łatwe, bo umywalkowe kolanko, jego okolice i cała umywalką są dosyć wiekowe. Kiedy udało mi się dopasować wszystkie uszczelki odkręciłam kran żeby sprawdzić czy nic nie przecieka. O dziwo nie przeciekało.
W całej akcji asystował mi Lucek, bo umywalka jest jego ulubionym wodopojem więc musiał nadzorować przebieg prac i sprawdzać, czy wszystko pozostanie po staremu. Jak tylko skończyłam Lucenty wskoczył na umywalkę, ja odkręciłam mu kran a z kolanka powoli zaczęła kapać woda! Dobrze, że nie usunęłam jeszcze wiadra spod spodu! Woda kapała coraz bardziej aż w końcu przerodziła się w regularny strumyk. Lucek pił niewzruszony aż w końcu pod moim  7 kilowym koteczkiem umywalka się urwała!!!!

AAAAAaaaaAAAAAAaaaaAAAAAAAAAA!!!!!!! %$^&($@%$^%$#


38 komentarzy:

  1. No tak, miało być tylko przetkanie rury a teraz będzie remont prawie kapitalny...
    Tak to jest z remontami ...
    No no no 7 kg szczęścia ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie Krysiu, że znowu do mnie zaglądasz! Brakowało mi tu Ciebie:)

      Usuń
  2. :D :D :D :D
    Dzięki za doprowadzenie mnie do łez ze śmiechu.

    Myślę, że Lucek chciał Ci delikatnie zasugerować wymianę umywalki na jakiś większy, wygodniejszy wodopój. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, może masz rację, chociaż moja umywalka jest dość duża, bo w czasach, z których pochodzi nie produkowano mniejszych ;)))

      Usuń
  3. O matko! To dobrze, że nic się nie stało koteczkowi!
    Będziesz miała okazję wymienić wiekowe kolanko, a może i umywalkę... Widziałam tyle pięknych w sklepie... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to najważniejsze, że kotkowi nic się nie stało. Nawet nie wystraszył się za bardzo. Kolanko już wymienione a umywalka przetrwała;) Z chęcią bym wymieniła na nową i mniejszą, ale ja nie mam szafki pod spodem tylko jest zamocowana do ekranu i musiałabym wymienić ekran na nowy a to już chyba za dużo dla mnie bo dopiero co przeszłam remont kuchni ;)

      Usuń
  4. No tak, pewnie często dawał Ci do zrozumienia, że ta umywalka mu nie pasuje, ale nie rozumiałaś....no to znalazł sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to ni wina Lucka tylko obluzowanej umywalki! Nie podejrzewałabym o taką przebiegłość ;)

      Usuń
  5. Nienawidzę czyszczenia odpływów! Teraz wszystko jest tak tandetnie wyprodukowane, że rozkręcić to pół biedy ale złożyć to potem do kupy tak by nie ciekło to już dłuższa zabawa. Nic do siebie nie pasuje, gdzie są jakieś normy, gdy rura jest jednej wielkości, a otwór innej, kolanka, uszczelki - wszystko jakby z innej bajki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nienawidzę. O dziwo udało mi się kupić nowy w sklepiku osiedlowym taki, który się dał ładnie szybko skręcić:)

      Ale niedawno wymieniałam baterię w kuchni i nie pasowała do otworu w moim zlewie!!!! ;)

      Usuń
  6. A gdzie zdjecia urwanej umywalki? Odbierasz nam okazje ogladania najciekawszej czesci Twojego posta. Buuuuuuuuu.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga, myślenie o blogu to była ostatnia rzecz, która mi przyszła do głowy po urwaniu się umywalki! Najpierw pobiegłam do sklepu kupić odpływ, potem montowałam, piłowałam rurkę, skręcałam a dopiero potem jak się okazało, że wszystko udało mi się naprawić, pomyślałam, że to w sumie zabawna historia ;)))

      Usuń
  7. Jak nic,trza Kotka odchudzić:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale koteczek nie jest jakoś specjalnie gruby, to po prostu duży egzemplarz, po przodkach brytyjczykach:))

      Usuń
  8. Ożeż! Dobrze, że się nie urwała, gdy pod nią gmerałaś i że zatrzymała się na wiadrze. :)

    Uściski i pogłaski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby mi spadłą na głowę to byłoby kiepsko. Już widzę napisy: zginęła śmiercią tragiczną przygnieciona przez umywalkę ;))

      Usuń
  9. Lucuś 7 kilo??? A nie wygląda!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale się uchachałam aż mnie brzuch rozbolał - Tobie pewnie nie do śmiechu bo masz kłopot :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłopot już się rozwiązał, nie było aż ta źle ;))

      Usuń
  11. Lucek hydraulik. Nie wygląda na to 7 kilo szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucek jest pół brytyjczykiem więc jest taki ubity i masywny po przodkach:)

      Usuń
  12. 7kg??
    Na czym Ty go hodujesz?? ;-)))
    Hmm... ja też kiedyś zaplanowałam tylko kuchnię przemalować... skończyło się na 2tygodniowym gruntownym remoncie ;-)))
    Przynajmniej możesz zaplanować nowy wystrój łazienki ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam wrażenie, że on mniej je od Gacka. On jest pół brytyjczykiem, które mogą ważyć i 9kg więc po prostu jest dużym kotkiem :))

      Usuń
    2. Przy mojej Venus byłby wielkoludem ;-)))
      ale ona z kolei z tych malutkich kotków

      Usuń
  13. Taaak brytyjczyki mają chyba w tyłku kamienie, znam to:D

    OdpowiedzUsuń
  14. O rany :)! A to miał przygodę :), a Ty przy okazji też.

    OdpowiedzUsuń
  15. oj biedny pewne się przestraszył...

    OdpowiedzUsuń
  16. Widocznie umywalka już była obluzowana, Lucuś to wyczuł i się poświęcił, jak umiał ;)
    Tez bym nie powiedziała, że waży 7 kg.

    OdpowiedzUsuń
  17. Lucek pewnie stwierdził, że ta umywalka już tu nie pasuje i po prostu trzeba ją usunąć :)))

    OdpowiedzUsuń
  18. A to z Ciebie Kasiu Pamysłowy Dobromir jest :-) Zazdroszczę, ja do takich spraw jestem lewa, choć majsterkowanie zawsze mi się podobało. Może jeszcze kiedyś, ale na razie zajmuje się tym Grzesiek (w sumie jakbym mu to odebrała, mógłby się poczuć niepotrzebny ;-)
    Przygoda z umywalką, brrrr, dobrze, że nie spadła Ci na głowę albo na nogi, no i że Lucek wyszedł bez szwanku, za to teraz może imponować Gackowi: - ech stary, latałeś kiedyś na umywalce? Nie? Chłopie, to co ty wiesz o życiu ;-))))
    Pozdrowienia i głaski :-)
    PS: Fotki na Twoim drugim blogu fantastyczne!

    OdpowiedzUsuń
  19. No i masz babo placek! Rozumiem, że teraz Lucenty bierze się za remoncik???

    Może pocieszy Cię udział w moim candy? Może to nie nowa umywalka, ale zawsze coś:) http://pieskieszycie.blogspot.com/2013/08/candy-jak-marzenie-aplikacja-na.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Po pierwsze jestem pod wrażeniem, że to wszystko robiłaś własnymi ręcami! Po drugie dobrze, że Luckowi nic się nie stało. A po trzecie to trochę przestroga dla mnie bo u nas wszystko na słowo honoru się trzyma /łazienka jeszcze przed remontem/ a pewien łaciaty siedmiokilowy kotek stale włazi do umywalki pić i leżeć :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. U mnie się ostatnio zatkał zlew w kuchni, ale sprawę załatwił mój mąż Oczywiście umiałabym odkręcić i oczyścić co trzeba (choć tego bardzo nie lubię), ale problem okazał się poważniejszy, bo zatkane było gdzieś dalej i bez narzędzi nie dałabym sobie rady. Trzeba było pożyczyć sprężynę do przepychania rur; całe szczęście mąż ma kolegę hydraulika:)
    Songo też niedawno ważył ponad siedem kilogramów, ale ze względów zdrowotnych trzeba go było trochę odchudzić. Schudł około kilograma i już jest w porządku - on też jest dużym kotem.

    OdpowiedzUsuń
  22. wiadomo świeża woda smakuje najlepiej:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...