Dziś będę wspominać. Ale nie odległe czasy tylko wydarzenia sprzed roku.
Dla mnie Dzień Niepodległości, chociaż to ważne święto narodowe, zawsze będzie miał zupełnie inny wymiar. Bo to właśnie rok temu, późnym popołudniem, przyjechał do mnie od Anki Wrocławianki Szuwarek zwany dziś Gackiem! Dla tych, którzy nie śledzili jeszcze wtedy mojego bloga polecam zajrzeć tutaj, bo początki Gacusia na tym świecie nie były łatwe. Warto o tym przeczytać.
Nasze relacje
budowały się bardzo powoli i nie była to miłość od pierwszego wejrzenia,
zarówno z mojej strony jak i ze strony Gacusia. W przeciwieństwie do Lucka,
który od początku pobytu u mnie traktował mnie jak mamę, Gacuś zachowywał
dystans. Owszem kładł mi się na kolana i przychodził do mnie na pieszczoty, ale
całkowicie ignorował moje wołania. Nie reagował w ogóle na mój głos jakbym
mówiła do ściany. Zdecydowanie szybciej
nawiązał więź z Luckiem niż ze mną, co zresztą wcale mnie nie martwiło, bo ważne
było dla mnie żeby szybko poczuł się u nas jak w domu i nie nie było istotne czy
za moja sprawą czy moich zwierzaków. Moje obawy o kocie relacje były całkowicie
zbędne, bo koty zaprzyjaźniły się prawie od pierwszego spotkania.
Początkowo Gacek
był straszliwym rozrabiaką i moja cierpliwość wielokrotnie była wystawiana na
próbę, ale całe szczęście kocie dzieciństwo nie trwa wiecznie... ;))
W miarę upływu
czasu zaczynałam kochać tego szkraba coraz bardziej. I teraz, z perspektywy
czasu, muszę przyznać, że nawet w najśmielszych snach nie przypuszczałam, że ten
mały zwierzak wniesie w moje życie tyle radości! Bo Gacuś jest wyjątkowym kotkiem
i codziennie dziękuję opatrzności, że to właśnie ON do mnie trafił. To
wielkouche nadrzeczne znalezisko zwane Szuwarkiem:)))
*************************
P.S. Przypominam, że pojutrze upływa termin nadsyłania dżinsowych scrapków!!! :))
pamiętam, pamiętam. całą historię gacka - szuwarka, potem jego przeprowadzkę do ciebie i to, ze ta wasza miłość tak dojrzewała. cudny koci gacuś:)
OdpowiedzUsuńCudny, cudny :))
UsuńAle przepiękne zdjęcia i fajnie o nim napisałaś - z miłością :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSto lat Gacusiu w Twoim kochanym domku :-)))
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję w imieniu swoim i Gacusia:))
UsuńPamiętam tę historię. Pięknie to opisałaś, a zdjęcia - cudne :) Niezły refleks musiałaś mieć, żeby uchwycić "szkodnika", jak psoci.
OdpowiedzUsuńTo nie refleks tylko ciągłe latanie z aparatem. Prawdziwa kocia reporterka ;))
UsuńPiękna historia, nie wiedziałam wcześniej że Gacuś to też szczęśliwiec uratowany przez Ankę Wrocławiankę :) Cudnie że trafił do Ciebie, szczęśliwy piękny Gacuś :)
OdpowiedzUsuńTak, Anka ma rękę do ratowanie cudownych kotków :))
UsuńA tak niewiele brakowalo... tak bardzo chcialam adoptowac to urocze stworzonko. Jednak maz zagral Rejtana i wybil mi z glowy wszelkie dokocenie. I dobrze, bo rzadko widuje sie taka silna kocurkowa przyjazn, jak miedzy Gackiem a Luckiem. Tacy sa obydwaj sliczni, tak sie kolorystycznie uzupelniaja, taki pozytyw-negatyw w kocim wydaniu. Gacus nie mogl lepiej trafic!
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko pogratulowac slodkiej rocznicy :)))
Gacuś był po prostu przypisany do mojego domu. Los tak zdecydował i już! :))
UsuńA do Ciebie trafi inny kotek jak przyjdzie na to czas :))
A widziałaś Maskotko, że wczoraj pod postem o ziemniaczkach (tam już nie można komentować, bo poszalałyśmy i limit się wyczerpał) wspomniałam dokładnie o tym!
OdpowiedzUsuńPamiętam swoją radość pomieszaną ze smutkiem, bo ten kotek ukradł mi serce. Dziś cieszę się, że trafił do najlepszego domu na świecie!
No właśnie przegapiałam to :))
UsuńGacuś jest jak szyty na miarę do mojego domu! :)))
Cudowne są takie opowiadania i rocznice bo wszystko skończyło się dobrze, lepiej być nie mogło :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, Barbarko:)
UsuńNo proszę. Nie wiedziałam o pokrewieństwie duchowym z Anką Wrocławianką.
OdpowiedzUsuńGaculek był małym słodziakiem, a wyrósł na dużego, równie słodkiego i fotogenicznego Pana Kota :-)
Miał szczęście, że spotkał na swojej drodze tak wspaniałych ludzi.
Gaculku jesteś cudowny.
Gaculek się zaczerwienił jak mu to wszystko przeczytałam :)))
UsuńNo cudny jest. Od razu widać, aż mi się wszystko usmiecha dzisiaj dzięki Tobie i...Gackowi rzecz jasna:-)))
OdpowiedzUsuńUsciski
AQsia
Dziękuję za uściski:)
UsuńOj tak perspektywa czasu bywa czasem zaskakująca;)
OdpowiedzUsuńPamiętam wielkouche nadrzeczne znalezisko i jego mistrzowski opis;), z uśmiechem i wzruszeniem śledzę Gackowe losy, cieszę się, że trafił mu się taki Dom!
OdpowiedzUsuńMonika
Ja też się cieszę z tego powodu :)
UsuńA tak się wzbraniał, tak się stawiał :)))
OdpowiedzUsuńhttp://blogamisi.blogspot.com/2012/11/minki-chopczyka-i-dziewczynki.html
To jest dość żenujące, dlatego nigdy tego nie pokazywałam, ale jest w temacie...
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=4N9PeN8xGDk
To był jeden z fajniejszych komiksów! Zdecydowanie jeden z moich ulubionych:))))
UsuńJa to pamiętam ! To był super komiks.
OdpowiedzUsuńnooo wtedy nas tu jeszcze nie było :(
OdpowiedzUsuńale nadrabiamy i podziwiamy i czytamy ;-)))
Gacusiowe historie... u Ciebie i u Anki ;-)))
i uwielbiamy - toć to brat bliźniak Venus
No prawie bliźniak, bo ma na pysiu tylko jedną firankę nad okiem;)))
UsuńAno fakt... a wiesz, że jakoś nigdy nie zwróciłam an to uwagi??
Usuńale ja już taka jestem... szczegóły mi umykają ;-)))
Piękne wspomnienia... :)...
OdpowiedzUsuńWysłałam swoje prace wczoraj :).
UsuńAle fajnie to opisałaś , cudna historia - znam i wspominam z rozrzewnieniem :-)))
OdpowiedzUsuńChłopak niezłe siał spustoszenie ;D Podziwiam Twoją cierpliwość i wyrozumiałość!
OdpowiedzUsuńOj, była zabawa :))) No ale my kociary takie już jesteśmy - wszystko tym małym futrzakom wybaczamy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Fajowy kompan rozrabiaka!
OdpowiedzUsuń