wtorek, 2 października 2012

pies w mięcie z jabłkami i nalewka z kotem

Kiedyś moją ulubioną porą roku była wiosna. Wiadomo, wszystko po zimowym letargu budzi się do życia,  kwitnie, zielenieje a świat się wyostrza. Niezaprzeczalnie wiosna jest piękna, ale z wiekiem stała się dla mnie taka oczywista…

W moim osobistym rankingu pór roku absolutnie na prowadzenie wysunęła się jesień. Wiele osób nie docenia jej piękna i kiedy tylko temperatura spada po niżej 20 stopni zaczynają narzekać, że zimno, że dni krótsze, że pada deszcz.
Ale w ostatnich latach natura nas rozpieszcza i deszczowe smutne dni zostały zastąpione piękną polską złotą jesienią.  Dopiero kilka lat temu dostrzegłam, że wrześniowe i październikowe słońce ma najpiękniejszy kolor w ciągu całego roku. Swoją barwą podkreśla złocące się korony drzew, spadające liście i piękno jesiennych kwiatów. Czyż nie cudownie jest chodzić po parku i brodzić nogami w szeleszczących liściach albo zbierać kasztany i wkładać je do kieszeni kurtek i płaszczy? Jesienne jabłka i gruszki są nasycone letnim słońcem i smakują wtedy wybornie.
Chłonę ciepłe, jesienne słońce , bo wiem, że za chwilę będę musiała się z nim rozstać na długie miesiące. Pragnę zatrzymać czas i staram się cieszyć każdą chwilą.
Właśnie w ostatnią, wrześniową niedzielę wybrałam się z moją siostra, szwagrem, siostrzeńcem i Samem na wieś. Celem tego wyjazdu były oczywiście owoce, które pozostały na drzewach a był to już ostatni dzwonek żeby je zebrać przed jesiennymi przymrozkami. Sam, rzecz jasna, sprawdzał jakość wszystkiego co zerwaliśmy, czy aby nie zgniłe albo nie za kwaśne i czy kształtem przypadkiem nie odbiega od normy! Przy okazji wytarzał się w mięcie, pogonił kilka spadających liści i pobiegał wśród żołędzi.


 Moim osobistym celem wyjazdu były winogrona. Małe, prawie czarne domowe winogrona, w ogóle nie przypominające w smaku i wyglądzie tych sklepowych, przez wielu  niedoceniane. Suche, słoneczne lato sprawiło, że w tym roku obrodziły wyjątkowo obficie a ich słodycz złamana kwaskowatością skórki sprawia, że w smaku są niepowtarzalne. Ale jeszcze bardziej od jedzenia tych owoców lubię robić z nich nalewkę i na chwilę tego zbioru czekałam od lutego kiedy to wypiłam ostatnią kroplę zrobionej w zeszłym roku. Przepisów na nalewkę jest dziesiątki i każdy musi znaleźć idealny dla siebie. Jedni zalewają owoce wódką inni spirytusem 75% a jeszcze inni tym 95%. Jedni wolą tradycyjną wytrawną nalewkę gdzie owoce zalewane są alkoholem bez żadnych dodatków a inni dodają do smaku cukru. Ja ze swoim przepisem jestem gdzieś po środku tych smaków i w zeszłym roku sprawdził się idealnie, dlatego nalewka zniknęła w błyskawicznym tempie przy pomocy moich przyjaciół ;)


Oczywiście jak tylko wróciłam do domu to zaraz zabrałam się do roboty.


Lucek towarzyszył mi w całym procesie robienia nalewki, począwszy od mycia owoców aż do zalania alkoholem, którego zapach jak widać wcale go nie odstraszył… Kocie życie nie jest łatwe. Codziennie jest tyle obowiązków przy kontroli jakości każdego produktu...



A oto przepis na moją nalewkę z ciemnych winogron:

Winogrona płuczemy, obieramy z szypułek i wsypujemy do słoja, tak by sięgały 2 cm poniżej jego górnej krawędzi. Zalewamy je spirytusem 95% aby owoce były całkowicie przykryte. Słój dokładnie zamykamy i odstawiamy na 6 tygodni. Po tym czasie alkohol zlewamy do butelek, albo innego słoja. Następnie owoce zasypujemy cukrem, 2 - 2,5 szklanki (jeśli ktoś woli słodszą), na każdy litr czystego alkoholu. Następnie naczynie pozostawiamy w ciepłym miejscu, często nim potrząsając i czekamy aż cukier całkowicie się rozpuści. Po tym czasie zlewamy syrop, łączymy z nalewem alkoholowym i pozostawiamy nalewkę do sklarowania. Nalewkę można pic po 1 miesiącu ( jeśli przetrwa tak długo…) a im starsza tym lepsza. Zasypywanie owoców cukrem na samym końcu, już po zlaniu alkoholu, sprawia, że wydobywa on cały pozostały sok i intensywny zapach. Nalewka powstaje mocno alkoholowa, ciemna i gęsta od aromatu, nie za słodka, ale pełna owocowego smaku. Nie można się jej oprzeć i jest idealna na przeziębienie ;))





24 komentarze:

  1. Uwielbiam jesień i także nie rozumiem narzekań ludzi na tę porę roku. Z jesienią mam bardzo miłe wspomnienia, był to temat przewodni mojego ślubu i wesela i dlatego powiem krótko: jesień rządzi :D
    Inspektor jakości... :):):) Czasami jak patrzę na te minki i wyraz pyszczka śledzące każdy mój ruch ... śmieje się sama do siebie, a kot przybiera zdziwioną minę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czasem patrząc na miny moich zwierzaków śmieję na głos, albo mówię do psa zobacz jak ten Lucek śpi! A Sam w odpowiedzi tylko patrzy na mnie dziwnie ;))

      Usuń
  2. Jesień to moja ulubiona pora roku!:)

    Hihi, Sam ślicznie wyszedł na tym foto, gdzie stoi nad workiem z jabłkami z otwartym pyszczkiem:))

    Sesja Lucka mnie powaliła po prostu na kolana:D

    Też lubię te małe winogronka!...aż mi ślinka pociekła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym zdjęciu Sam jest zadowolony z jakości jabłek ;))
      Nalewka z tych małych winogronek jest jeszcze lepsza niz same winogronka ;))

      Usuń
  3. Zadne nalewki i kolor lisci, zadne jablka, ani inne wabiki, nie zmusza mnie do polubienia jesieni. Umieram razem z natura, popadam w spleen i hibernacje. Ach, szkoda gadac! Byle do wiosny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale już umierasz na przełomie września i października? Kiedy bywa cieplutko i słonecznie? Czy dopiero w listopadzie?
      Ja kiedyś też zapadałam w sen zimowy, ale jakoś mi przeszło z wiekiem :)

      Usuń
    2. Dopiero w listopadzie, teraz tylko spowalniam.

      Usuń
    3. Ja jak spowalniam to nakręcam się rowerem :))

      Usuń
  4. Przepiękne zdjęcie malowane Jesienią. Lucek lubi winogrona? Bo mój świrek uwielbia i winogrona i rodzynki. Nie daję mu, bo są baaardzo szkodliwe dla futrzaka (choć nikt nie wie dlaczego), ale na sam zapach dostaje szmergla, nawet gdy są to rodzynki w czekoladzie. Trzeba chować po szafkach. PS Nigdy nie robiłem nalewek - obawiam się, że nie przetrwały by całego procesu (sprawdzał bym co chwilę czy nie mdłe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucek jest łakomczuchem, ale owoce go w ogóle nie kręcą, to się tyczy także winogron. Że pies nie powinien jeść winogron to wiedziałam, ale nie znalazłam nigdzie, że są też toksyczne dla kota.
      Jeśli chodzi o nalewki, to ja po zlaniu już z sokiem i cukrem nie jestem w stanie odczekać miesiąca i właśnie co chwila sprawdzam czy aby na pewno wyszła dobra. A może zmieniła smak od wczoraj? ;))

      Usuń
  5. Te pierwsze zdjęcie to jak z bajki :-)
    A kontrola jakości musi być koniecznie :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To domek po babki a po lewej stronie fragment 400 letniego dębu :))

      Usuń
    2. Tak bardzo dokładnie to trudno określić, ale pewien dendrolog oszacował jego wiek na jakieś 400:)

      Usuń
  6. Ten domek na pierwszym zdjęciu przypomina domek Babci Pani Domu.
    A w ogóle to bajkowo, i przepysznie. Taką nalewkę wszyscy by chcieli..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie jest to domek babci, tylko po mojej babci :)

      Usuń
  7. Bajeczna sceneria :)) Ja też kocham tę kolorową ,słoneczną jesień :)
    Naleweczka bardzo ciekawa ,też bym sprawdzała co chwilę czy wszystko gra ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już się nie mogę doczekać kiedy zacznę jej próbować ;)

      Usuń
  8. Ja też bardzo lubię jesień, jest w niej jakaś taka nostalgia i zaduma. Piękny ten domek ze zdjęć, zawsze marzyłam o takim drewniaczku z zielonymi okiennicami :-)
    Lucek sprawdza się w każdej roli i w każdej wygląda równie pięknie :-)
    Głaski dla jabłkowego Sama i winnego Lucka :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za głaski i my również pozdrawiamy wszystkie futrzaki :)

      Usuń
  9. Wygląda jakby było przy tym dużo roboty.. co więcej pewnie nie tylko wygląda, a jest :)
    Lucek w roli asystenta sprawdza sie wyśmienicie, Sam wcale nie gorzej jako kontrol :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ja bym zrobiła bez takich pomocników? Chyba bym rady nie dała ;)

      Usuń
  10. To będą przepyszne przetwory ... z takimi pomocnikami :-))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie cierpię jesieni. Nie dlatego, że nie widzę pięknych barw, czy że nie czuję ostatnich promieni słońca... Ale dlatego, że są ostatnie przed długą przerwą. Wiem, że to problem w głowie, że nie umiem się cieszyć czymś, co zaraz ma się skończyć, bo przecież liczy się tylko to, co jest teraz. Ale dla mnie jesień, to wielka depresja i nie umiem sobie z tym poradzić.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...