W moim
osobistym rankingu pór roku absolutnie na prowadzenie wysunęła się jesień. Wiele
osób nie docenia jej piękna i kiedy tylko temperatura spada po niżej 20 stopni
zaczynają narzekać, że zimno, że dni krótsze, że pada deszcz.
Ale w
ostatnich latach natura nas rozpieszcza i deszczowe smutne dni zostały
zastąpione piękną polską złotą jesienią.
Dopiero kilka lat temu dostrzegłam, że wrześniowe i październikowe
słońce ma najpiękniejszy kolor w ciągu całego roku. Swoją barwą podkreśla złocące
się korony drzew, spadające liście i piękno jesiennych kwiatów. Czyż nie cudownie jest chodzić po parku i brodzić nogami w szeleszczących
liściach albo zbierać kasztany i wkładać je do kieszeni kurtek i płaszczy?
Jesienne jabłka i gruszki są nasycone letnim słońcem i smakują wtedy wybornie.
Chłonę ciepłe, jesienne
słońce , bo wiem, że za chwilę będę musiała się z nim rozstać na długie
miesiące. Pragnę zatrzymać czas i staram się cieszyć każdą chwilą.
Właśnie w
ostatnią, wrześniową niedzielę wybrałam się z moją siostra, szwagrem, siostrzeńcem
i Samem na wieś. Celem tego wyjazdu były oczywiście owoce, które pozostały na
drzewach a był to już ostatni dzwonek żeby je zebrać przed jesiennymi przymrozkami. Sam, rzecz jasna,
sprawdzał jakość wszystkiego co zerwaliśmy, czy aby nie zgniłe albo nie za
kwaśne i czy kształtem przypadkiem nie odbiega od normy! Przy okazji wytarzał się w mięcie, pogonił kilka spadających liści i pobiegał wśród żołędzi.
Moim
osobistym celem wyjazdu były winogrona. Małe, prawie czarne domowe winogrona, w
ogóle nie przypominające w smaku i wyglądzie tych sklepowych, przez wielu niedoceniane. Suche, słoneczne lato sprawiło, że w tym roku obrodziły wyjątkowo
obficie a ich słodycz złamana kwaskowatością skórki sprawia, że w smaku są
niepowtarzalne. Ale jeszcze bardziej od jedzenia tych owoców lubię robić z nich
nalewkę i na chwilę tego zbioru czekałam od lutego kiedy to wypiłam ostatnią
kroplę zrobionej w zeszłym roku. Przepisów na nalewkę jest dziesiątki i każdy
musi znaleźć idealny dla siebie. Jedni zalewają owoce wódką inni spirytusem 75%
a jeszcze inni tym 95%. Jedni wolą tradycyjną wytrawną nalewkę gdzie owoce
zalewane są alkoholem bez żadnych dodatków a inni dodają do smaku cukru. Ja ze
swoim przepisem jestem gdzieś po środku tych smaków i w zeszłym roku sprawdził
się idealnie, dlatego nalewka zniknęła w błyskawicznym tempie przy pomocy moich
przyjaciół ;)
Oczywiście jak tylko wróciłam do domu to zaraz zabrałam się do roboty.
A oto przepis na moją nalewkę z ciemnych winogron:
Winogrona płuczemy, obieramy z szypułek i wsypujemy do słoja, tak by sięgały 2 cm poniżej jego górnej krawędzi. Zalewamy je spirytusem 95% aby owoce były całkowicie przykryte. Słój dokładnie zamykamy i odstawiamy na 6 tygodni. Po tym czasie alkohol zlewamy do butelek, albo innego słoja. Następnie owoce zasypujemy cukrem, 2 - 2,5 szklanki (jeśli ktoś woli słodszą), na każdy litr czystego alkoholu. Następnie naczynie pozostawiamy w ciepłym miejscu, często nim potrząsając i czekamy aż cukier całkowicie się rozpuści. Po tym czasie zlewamy syrop, łączymy z nalewem alkoholowym i pozostawiamy nalewkę do sklarowania. Nalewkę można pic po 1 miesiącu ( jeśli przetrwa tak długo…) a im starsza tym lepsza. Zasypywanie owoców cukrem na samym końcu, już po zlaniu alkoholu, sprawia, że wydobywa on cały pozostały sok i intensywny zapach. Nalewka powstaje mocno alkoholowa, ciemna i gęsta od aromatu, nie za słodka, ale pełna owocowego smaku. Nie można się jej oprzeć i jest idealna na przeziębienie ;))
Uwielbiam jesień i także nie rozumiem narzekań ludzi na tę porę roku. Z jesienią mam bardzo miłe wspomnienia, był to temat przewodni mojego ślubu i wesela i dlatego powiem krótko: jesień rządzi :D
OdpowiedzUsuńInspektor jakości... :):):) Czasami jak patrzę na te minki i wyraz pyszczka śledzące każdy mój ruch ... śmieje się sama do siebie, a kot przybiera zdziwioną minę ;)
Ja też czasem patrząc na miny moich zwierzaków śmieję na głos, albo mówię do psa zobacz jak ten Lucek śpi! A Sam w odpowiedzi tylko patrzy na mnie dziwnie ;))
UsuńJesień to moja ulubiona pora roku!:)
OdpowiedzUsuńHihi, Sam ślicznie wyszedł na tym foto, gdzie stoi nad workiem z jabłkami z otwartym pyszczkiem:))
Sesja Lucka mnie powaliła po prostu na kolana:D
Też lubię te małe winogronka!...aż mi ślinka pociekła:)
Na tym zdjęciu Sam jest zadowolony z jakości jabłek ;))
UsuńNalewka z tych małych winogronek jest jeszcze lepsza niz same winogronka ;))
Zadne nalewki i kolor lisci, zadne jablka, ani inne wabiki, nie zmusza mnie do polubienia jesieni. Umieram razem z natura, popadam w spleen i hibernacje. Ach, szkoda gadac! Byle do wiosny!
OdpowiedzUsuńAle już umierasz na przełomie września i października? Kiedy bywa cieplutko i słonecznie? Czy dopiero w listopadzie?
UsuńJa kiedyś też zapadałam w sen zimowy, ale jakoś mi przeszło z wiekiem :)
Dopiero w listopadzie, teraz tylko spowalniam.
UsuńJa jak spowalniam to nakręcam się rowerem :))
UsuńPrzepiękne zdjęcie malowane Jesienią. Lucek lubi winogrona? Bo mój świrek uwielbia i winogrona i rodzynki. Nie daję mu, bo są baaardzo szkodliwe dla futrzaka (choć nikt nie wie dlaczego), ale na sam zapach dostaje szmergla, nawet gdy są to rodzynki w czekoladzie. Trzeba chować po szafkach. PS Nigdy nie robiłem nalewek - obawiam się, że nie przetrwały by całego procesu (sprawdzał bym co chwilę czy nie mdłe :)
OdpowiedzUsuńLucek jest łakomczuchem, ale owoce go w ogóle nie kręcą, to się tyczy także winogron. Że pies nie powinien jeść winogron to wiedziałam, ale nie znalazłam nigdzie, że są też toksyczne dla kota.
UsuńJeśli chodzi o nalewki, to ja po zlaniu już z sokiem i cukrem nie jestem w stanie odczekać miesiąca i właśnie co chwila sprawdzam czy aby na pewno wyszła dobra. A może zmieniła smak od wczoraj? ;))
Te pierwsze zdjęcie to jak z bajki :-)
OdpowiedzUsuńA kontrola jakości musi być koniecznie :-)))
To domek po babki a po lewej stronie fragment 400 letniego dębu :))
UsuńAż 400 lat ?? Niesamowite...
UsuńTak bardzo dokładnie to trudno określić, ale pewien dendrolog oszacował jego wiek na jakieś 400:)
UsuńTen domek na pierwszym zdjęciu przypomina domek Babci Pani Domu.
OdpowiedzUsuńA w ogóle to bajkowo, i przepysznie. Taką nalewkę wszyscy by chcieli..
W zasadzie jest to domek babci, tylko po mojej babci :)
UsuńBajeczna sceneria :)) Ja też kocham tę kolorową ,słoneczną jesień :)
OdpowiedzUsuńNaleweczka bardzo ciekawa ,też bym sprawdzała co chwilę czy wszystko gra ;)))
Ja już się nie mogę doczekać kiedy zacznę jej próbować ;)
UsuńJa też bardzo lubię jesień, jest w niej jakaś taka nostalgia i zaduma. Piękny ten domek ze zdjęć, zawsze marzyłam o takim drewniaczku z zielonymi okiennicami :-)
OdpowiedzUsuńLucek sprawdza się w każdej roli i w każdej wygląda równie pięknie :-)
Głaski dla jabłkowego Sama i winnego Lucka :-) Pozdrawiam
Dziękujemy za głaski i my również pozdrawiamy wszystkie futrzaki :)
UsuńWygląda jakby było przy tym dużo roboty.. co więcej pewnie nie tylko wygląda, a jest :)
OdpowiedzUsuńLucek w roli asystenta sprawdza sie wyśmienicie, Sam wcale nie gorzej jako kontrol :))
Co ja bym zrobiła bez takich pomocników? Chyba bym rady nie dała ;)
UsuńTo będą przepyszne przetwory ... z takimi pomocnikami :-))))
OdpowiedzUsuńJa nie cierpię jesieni. Nie dlatego, że nie widzę pięknych barw, czy że nie czuję ostatnich promieni słońca... Ale dlatego, że są ostatnie przed długą przerwą. Wiem, że to problem w głowie, że nie umiem się cieszyć czymś, co zaraz ma się skończyć, bo przecież liczy się tylko to, co jest teraz. Ale dla mnie jesień, to wielka depresja i nie umiem sobie z tym poradzić.
OdpowiedzUsuń