Zawsze się zastanawiałam dlaczego koty nie postrzegają ludzkich
dłoni i stóp jako naszej integralnej części. Prawie każdy właściciel kota
doświadczył polowania na nogi wystające spod kołdry czy ruszające się ręce.
Atak na stopy jestem w stanie zrozumieć bo kiedy poruszają się pod pościelą a potem
znienacka wypełzają na zewnątrz kot absolutnie nie kojarzy ich z naszą osobą i
całkowicie usprawiedliwiam futrzaki, że polują na te dziwne pięciopalczaste stwory.
No, w zasadzie jest to fajna zabawa dla obydwu stron. Oczywiście do czasu kiedy wykazujemy się należytym refleksem, zdążymy
na czas schować nogę i nie dosięgnie jej koci pazur.
Nawet, jestem w stanie
zrozumieć atak na nogi w skarpetkach, albo bez (to bywa już mniej przyjemne) ,
które leżą sobie całkiem spokojnie na kanapie nie otulone kołdrą czy kocem. W
końcu nogi są dość daleko od naszej twarzy i kot może nie kojarzyć ich z naszą
osobą. Lucek zresztą kocha atakowac skarpetki o czym pisałam tutaj ;)
Za to dość zagadkowe wydaje mi się atakowanie przez kota ludzkich rąk. Rozumiem, kiedy my jesteśmy schowani a ręka wystaje zza rogu, albo spod poduszki, wtedy może stać się dla kota znowu obcym pieciolaczastym potworem. W zasadzie każdy mój kot polował na wyciągniętą rękę, ale u Lucka od małego graniczy to z obsesją.
Miałam nadzieję, że z tego wyrośnie, bo wiadomo małe kotki są większymi rozrabiakami, ale niestety tak się nie stało. Kiedy śpię, ręce muszę mieć pochowane pod kołdrą, albo pod poduszką, bo Lucek potrafi podejść i znienacka capnąć mnie w dłoń. Nie robi tego mocno i nie rzuca się z pazurami, ale w czasie spokojnego snu jest to dość zaskakujące i surrealistyczne przeżycie.
Właściwie nie da się go pogłaskać od przodu bo kiedy zbliżam dłoń do jego pyszcka natychmiast robi uniki przed atakiem wroga. Oczywiście mizianie jest
jak najbardziej akceptowane a wręcz pożądane, ale tylko wtedy kiedy moja ręka
znajduję poza zasięgiem kociego wzroku. ;)
Identycznie zachowuje się mój Mruczek!Uszy stuli i skok....Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również :)
UsuńSkulone uszy... najmniej lubiana mina mojego kota. Na szczęście w nocy atakuje stopy mojego męża, chyba wie, że ma wrażliwe i nie lubi jak ktoś go w stopę nawet przez przypadek dotknie:D Ja jestem od walk na ręce;)
OdpowiedzUsuńMój na szcęście w nocy nie atakuje w góle stóp, ale jak był malenki to nawet jak nic nie wystawało spod kałdry to wsuwał łapki i szukał gdzie one są ;))
UsuńMnie to się kojarzy brak rodzeństwa w maleńkości.
OdpowiedzUsuńSocjalizacja kota przebiega wtedy zupełnie inaczej,
on nie rozumie ,że to nieprzyjemne i że nie należy tego robić.
Brat lub siostra nauczyli by go zabawy ...
Ja też mam podobne problemy w moim stadku...
On przez pierwsze dwa tygodnie miał 7-mioro rodzieństwa, ale może był za mały ( bo był najmniejszy) i się nie zdążył nauczyć. Wyeliminowałam jego ataki bez powodu miaucząc ;)) BO w końcu tak koty pokazyją, że je boli. Teraz podgryza tylko czasem i już bez furii ;))
UsuńMaciejka zachowuje sie identycznie, nie drapie wprawdzie, ale podgryza moje palce, a kiedy piszcze z udawanego bolu, przerywa i patrzy zdziwiona. Nie mam na nia sposobu, zeby zostawila moje stopy w spokoju. A zabki ma bardzo ostre! Aua!!!
OdpowiedzUsuńJa miuczałam Luckowi jak był mały, żeby się nie rzucał ciągle na moje ręce, bo były w opłakanym stanie ;))
UsuńMoje kociska rąk się nie czepiały, jedynie nóg, ale to też sporadycznie. Może to zależy od konkretnego osobnika. ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno zależy od konkretnego osobnika, każdy kot jest inny :)
UsuńU nas tylko stopy i to ruszające się pod kołdrą ;-)
OdpowiedzUsuńAle Lucek jest tak cudny, że wybaczyłabym mu wszystko :-)
No i mu wybaczam ;))
UsuńU mnie też koty atakują stopy :-) raz się uda uciec, raz nie...
OdpowiedzUsuńJak się nie uda to bywa bolesne ;)
UsuńHa, ha:)) Świetne to ujęłaś:))
OdpowiedzUsuńU mnie też stopy :)
OdpowiedzUsuńChyba wolę ręce, bo stopy mam za wrażliwe ;)
UsuńTo po prostu potrzeba kontaktu. Udomowiony kot, szczególnie gdy jest "jedynakiem", nie ma za bardzo możliwości pobrykania czy naparzania się z innymi kotami. To trochę zabawa, trochę trening, trochę instynkt łowiecki - w każdym razie, poza patologicznymi przypadkami, nie ma w tym agresji. Kot dobrze kojarzy, że nasze ręce są intergralną częścią naszego ciała. Tymi rekami karmimy go, głaszczemy, czeszemy - jesteśmy dla niego dużym kotem. Zaś wystające spod kołdry ręce, włączają kocią pomysłowość, instynkt łowczego. Tak jak podczas zabawy piłeczką czy jakimś pluszakiem. To dokładne powtórzenie ruchów jakie wykonywałby podczas podczas łowów, szczególnie polowania na ryby. Kot podrzuca zabawkę (tak jak wyrzucałby jedną łapką rybę z wody), markuje ataki, odskakuje, znowu atakuje, podrzuca, wbija kły, liże.
OdpowiedzUsuńMefisto uwielbia nawalanki z Lui. Do mnie mam większy respekt. Czasem się zapomni i jak mnie capnie w rękę, to robi taką minę "sorki stary, p..bało mi się" i ucieka "ja pierdziu, co ja zrobiłem, co ja zrobiłem" :)
To ja wolę potrzebę kontaktu w formie przytulenia ;))
UsuńJak był mały to zakładałam na rękę rękawicę kuchenną, żeby mógł się na czymś wyżyć i popolować bez powodowania masaksry na moich dłoniach ;)
To może rękawica dla Lucyferka? My mamy taką:
Usuńhttp://images.kangoo.pl/48129626/7241/large/trixie_rekawica_do_zabawy_dla_kota_tx_4566_.jpg
Na końcu palców, ma pomponiki, które się naciągają, bo są na elastycznym sznurku ukrytym w palcach.
O, fajne!! :)) Chyba zakupię taką przy najbliższej okazji :)
UsuńWiesz co... Jak patrzę na zdjęcie kot ma uszy do tyłu. Nie podoba mu się ręka i to nie w sensie zabawy, ale w sensie zagrożenia. Może się boi? Może ktoś go uderzył jak był mały?
OdpowiedzUsuńRczej wątpię żeby to była trauma z dzieciństwa, bo trafił do mnie jak miał dwa miesiące a wcześniej był w kochającym domu. Był najmniejszy z miotu i został ostatni do wzięcia, może nie zdążył się w pełni poddać procesowi socjalizacji z rodzeństwem :)
Usuń