Dzisiejszy wpis będzie wielowątkowy, bo jak już udało mi się zabrać do pisania to muszę poruszyć wszystkie wątki, które mi leżą na wątrobie ;)
A tyle się działo, że nie miałam siły nawet odpowiadać na Wasze komentarze na moim blogu... Mam nadzieję, że mi to wybaczycie?
Zacznę od moich zwierzaków bo ostatnio traktuję je na blogu trochę po macoszemu.
Koty ostatnio to szaleją na całego. Widac, że lato się skończyło, bo chłopaki odzyskali wigor i codzinnie o 6 rano urządzają mi pobudki. Apetyt też im się poprawił. Dotychczas rano zostawało im jeszcze jedzenie z dnia poprzedniego a teraz miski zastaję puste.
Zamieszczam kilka premierowych zdjęć moich sierściuchów z walizką, którą ostatnio znalazłam na śmietniku. O przepraszam, w naszej osiedlowej ikei ;)
Pewnie zastanawiacie się co się dzieje z kotką ze złamaną łapką, o której pisałam ostatnio.
W sobotę dwa tygodnie temu kotka trafiła do lecznicy gdzie miała się odbyć jej operacja. Miała spędzić dwa dni na oswajaniu się z nowym miejscem i w poniedziałek/wtorek planowana byłą operacja. Niestety kotka nie dawała się w ogóle dotknąć. Drapała syczała i na całe gardło, okazywała swoje niezadowolenie. Nie było nawet szans na sprawdzenie, które miejsce jest dla niej bolesne. Dlatego musieliśmy poczekać nieco dłużej żeby kotka zaufała wszystkim dookoła, bo o ile można ją uśpić i zoperować o tyle nie byłoby szans żeby nawet zmieniać jej potem opatrunki.
W międzyczasie okazało się jednak, że jej łapa jest już zrośnięta i konieczne będzie składanie jej na nowo. Odwiedzałam kotkę w kolejne dwa weekendy i okazało się, że robi postępy. W ostatnią sobotę dała się już głaskać i jadła z ręki. Dla dobra Kici musi się ona oswoić, bo wówczas łatwiej będzie przeprowadzać kilkutygodniową rehabilitację. Nie byłoby dobrze gdyby po operacji zaczęła szaleć w klatce w momencie gdy ktoś próbowałby się do niej zbliżyć nie mówiąc już o dotknięciu.
Poinformuję Was kiedy uda się przeprowadzić operację.
A tak prezentuje się pacjentka.
Mała Matylda, którą znalazłam razem z przyjaciółką podczas biegania, (nie mam niestety jest nowych zdjęć) na dobre zagościła u Alicji (owej przyjaciółki). Kotka nabrała wigoru i szaleje z pozostałymi kotami.
Za to ja, pełną parą zabrałam się za robienie sesji związanych z akcją Mój Kot Ma Dom. Dziś ukazał się mój pierwszy wpis na blogu gdzie możecie przeczytać historię Masława i Konstantego. A tutaj kilka zdjęć więcej wykonanej przeze mnie sesji. A już w przyszłym tygodniu będzie kolejna moja relacja z domu pełnego zwierzaków ;)
![]() |
Masław i Konstanty |